spacer z przewodniczką muzeum
POLIN Katarzyną Jakubowicz
Spacer był nawiązaniem do jednej z
najświeższych premier Teatru Żydowskiego
„Ginczanka. Chodźmy stąd”.
Spacerowaliśmy śladami poetki, zaczynając od Ogrodu Saskiego, Królewską, Fredry do Krakowskiego Przedmieścia, Nowym Światem do Szpitalnej i na Mazowiecką.
Czytaliśmy wiersze poetki. Jedyny minus, było niestety bardzo zimno.
wiersz czyta Witek Miecznikowski |
czyta Kasia Batarowska |
Zuzanna Polina Gincburg
urodziła się w Kijowie w marcu 1917 w rodzinie żydowskiej. Pół roku później
rodzina uciekając przed rewolucją przenosi się do Równego na Wołyniu do domu
babki Zuzanny – Klary Sandberg, tygla narodowości, kultur i obyczajów, gdzie
żyli obok siebie Rosjanie, Ukraińcy, Tatarzy, Ormianie, Polacy i Żydzi.
Opuszczona przez rodziców – ojciec
wyjeżdża do Berlina, potem do Ameryki. Ojca nie zobaczy już nigdy. Matka po
ponownym wyjściu za mąż wyjeżdża do Hiszpanii. Spotka ją tylko jeden raz.
Zuzannę wychowuje babcia. Nazywana jest Saną lub Saneczką. W Równem wybiera
polskie gimnazjum, mając do wyboru jeszcze rosyjskie, żydowskie i ukraińskie.
Decyduje się na naukę języka polskiego zauroczona wierszami Tuwima i Leśmiana
oraz powieściami Ewy Zarembiny. W dzienniku lekcyjnym figuruje jako Zuzanna
Gincburżanka. Debiutuje w piątej klasie, w wieku 14-u lat (1931) wierszem
„Uczta wakacyjna”. Koresponduje z Tuwimem, odwiedza go w Warszawie. Ten staje
się wielkim admiratorem jej talentu. Za jego namową bierze udział w konkursie
poetyckim "Wiadomości Literackich" (1934). Jej wiersz "Gramatyka"
zostaje wyróżniony i wydrukowany w warszawskim piśmie, co jest równoznaczne z
pasowaniem na poetkę. Po ukończeniu gimnazjum (1935) przyjeżdża do Warszawy. Budzi
zachwyt nie tylko "starców", jak mówił o sobie Tuwim, ale również w cygańskim
kręgu literatów przesiadujących w "Ziemiańskiej", „Zodiaku” i innych
literackich kawiarniach Warszawy. Była legendą cyganerii międzywojennej. Skamandryci
cenili ją za jej twórczość. Mając 19 lat (1936) wydaje swój pierwszy i jedyny
tomik "O centaurach”.
Była podziwiana za swą urodę; piękne nogi, dłonie, długą szyję, sposób w jaki "układała" głowę, piękny sposób poruszania, cerę jak Mulatka. Nazywano ją Gwiazdą Syjonu, bizantyjską ikoną, żydowską gazelą. Porównywano ją do Cyganki i Ormianki. Jej wybitnie semickie rysy okazały się później piętnem. Miała niezwykłe oczy różniące się barwą.
W latach 30-ych wzrosły nastroje
faszyzujące i antysemityzm. Ginczanka pisze wiersze satyryczne do
"Szpilek", sprzeciwia się szerzeniu haseł antysemickich. Podczas jej
wakacji w Równem wybucha wojna. Przenosi się do Lwowa, gdzie w tym czasie znajduje
azyl wielu polskich literatów i artystów.
W 1940 wychodzi za mąż za
starszego o 17 lat od siebie Michała Weinziehera, krytyka sztuki. Nadal jednak
związana jest z lwowskim grafikiem Januszem Woźniakowskim. W 1942, podczas jednej
z największych akcji policji we Lwowie, Ginczanka - w wyniku donosu gospodyni
domu zmuszona jest do ucieczki. Unika śmierci, a nazwisko donosicielki Zofii Chominowej
uwieczni w wierszu. „Non omnis moriar...” Wiersz, na pomiętej kartce przechowa
przyjaciółka poetki Ludwika Stauber. Ten wiersz - jej testament stał się jednym
z najbardziej dojmujących i niezwykłych wierszy wojennych, opisujących Zagładę
i stosunki międzyludzkie. Stał się też dowodem w sprawie sądowej toczącej się przeciwko donosicielce. Chyba to
jedyny taki przypadek w historii literatury.
Zuzanna
Ginczanka - Non omnis moriar...
Non omnis
moriar – moje dumne włości,
Łąki moich
obrusów, twierdze szaf niezłomnych,
Prześcieradła
rozległe, drogocenna pościel
I suknie,
jasne suknie zostaną po mnie.
Nie
zostawiłam tutaj żadnego dziedzica,
Niech wiec
rzeczy żydowskie twoja dłoń wyszpera,
Chominowo,
lwowianko, dzielna żono szpicla,
Donosicielko
chyża, matko folksdojczera.
Tobie, twoim
niech służą, bo po cóż by obcym.
Bliscy moi –
nie lutnia to, nie puste imię.
Pamiętam o
was, wyście, kiedy szli szupowcy,
Też
pamiętali o mnie. Przypomnieli i mnie.
Niech
przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój
pogrzeb i własne bogactwo:
Kilimy i
makaty, półmiski, lichtarze –
Niechaj piją
noc całą, a o świcie brzasku
Niech zaczną
szukać cennych kamieni i złota
W kanapach,
materacach, kołdrach i dywanach.
O, jak
będzie się palić w ręku im robota,
Kłęby włosia
końskiego i morskiego siana,
Chmury rozprutych
poduszek i obłoki pierzyn
Do rąk im
przylgną, w skrzydła zmienią ręce obie;
To krew moja
pakuły z puchem zlepi świeżym
I
uskrzydlonych nagle w anioły przemieni.
W 100-letnią rocznicę urodzin poetki została wmurowana pamiątkowa tablica w ścianę kamienicy przy ul. Mikołajskiej 26, gdzie poetka ukrywała się w czasie wojny i skąd została wyprowadzona przez Gestapo.
Wydane utwory:
1936 - O centaurach, 1953 - Wiersze wybrane, 1991
- Udźwignąć własne szczęście,2010
- Krzątanina mglistych pozorów. Wiersze wybrane / Un viavai di brumose
apparenze. Poesie scelte (wersja dwujęzyczna polsko-włoska), 2014 - Wniebowstąpienie
ziemi (wiersze wybrane przez Tadeusza Dąbrowskiego), 2014 - Wiersze
zebrane, 2016 - Wiersze zebrane, 2017 - Mądrość jak rozkosz
(wiersze wybrane przez Agatę Araszkiewicz)
Skamandryci na jednym z podwórek Przy Mazowieckiej |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz