sobota, 19 grudnia 2015

Ladislav Grosman - "Sklep przy głównej ulicy" - próba recenzji

W oczekiwaniu na premierę Sklepu przy głównej ulicy w Teatrze Żydowskim (z udziałem Danuty Szaflarskiej) sięgamy po książkę, będącą podstawą scenariusza spektaklu.
Pierwsza Republika Słowacka, lata 40. XX wieku. To marionetkowe państwo utworzone przez nazistów po rozbiorze Czechosłowacji, państwo, które teoretycznie jako pierwsze dokonało masowych deportacji Żydów.
Wraz z autorem trafiamy do małego miasteczka, w którym na dobre rozpanoszyły się nazistowskie rządy. Główny bohater, stolarz Tono Brtko na razie stroni od rasy panów, jakoś to mu się udaje, ale jest okupione biedą i wiecznym gderaniem gnuśnej i marudnej żony, Eweliny. Dla niej największym wygranym w tej wojnie jest jej szwagier, Markus, który został faszystowskim komendantem. Dzięki swej pozycji rozdaje honory, decyduje o przejęciach żydowskich majątków.
Mimo wcześniejszych nieporozumień i rodzinnych niesnasek, Markus odwiedza biednych pobratymców, przedstawia Brtkowi propozycję przejęcia sklepu starej Lautmanowej. Ten manewr, udający hojny gest, ma za zadanie wciągnąć szwagra w antyżydowskie działania, ale przede wszystkim ma dopomóc w karierze Markusa. Bardzo źle wygląda niezaangażowany politycznie Brtko, a komendant chce piąć się dalej.
Choć początkowo wydaje się, że Tono jest człowiekiem moralnym, to cały nastrój książki powoduje silny niepokój, graniczący wręcz z pewnością, że stanie się coś złego. Chcę mu wierzyć, że nie ma złych zamiarów, jednak uległy charakter, zahukanie, znamiona strachu, a wręcz tchórzostwo, w które ubiera swego bohatera autor, pozwalają tylko czekać na jego ugięcie się, złamanie.
Tono poznaje Lautmanową, starutką właścicielkę sklepu z guzikami, która wydaje się nie mieć pojęcia w jak strasznych czasach przyszło jej żyć. Przygłucha, serdeczna i pełna dobrych chęci, myśli, że Brtko jest przydzielonym jej nowym subiektem, nie zdaje sobie sprawy, że pojawił się on po to, by pozbawić ją majątku.
Każde kolejne działania Tono pokazują, że jest on zagubionym, asekurantem o zajęczym sercu, który tak naprawdę marzy o spokoju i własnym warsztacie, w którym mógłby się oddawać renowacji mebli.
Cały czas czekałam na moment, w którym Tono się potknie, byłam ciekawa jak odnajdzie się w roli właściciela sklepu, jak potraktuje Lautmanową, która tak serdecznie się nim zajęła, tak dobrze go przyjęła. Nie potrafiłam jednak zgadnąć zakończenia, którego dramatyzm przerósł moje oczekiwania.
Grosman jest bardzo oszczędny w sformułowaniach. Nie epatuje wielkimi słowami, działa obrazowo, czasem tylko sugerując, dyskretnie podpowiadając czytelnikowi charaktery i zachowania swoich bohaterów. W prostocie siła, dlatego też wymowa i oszczędny nastrój utworu w efekcie robią na czytelniku tak kolosalne wrażenie.

wtorek, 15 grudnia 2015

Grażyna Drabińska - "Tęsknota"

 

Szanowni Państwo,

z wielką satysfakcją inaugurujemy cykl postów, w których swoimi umiejętnościami i talentami podzielą się z Państwem nasi studenci. Bardzo zachęcam do przesyłania na bloga grupy teatralnej swoich prób literackich, chętnie je opublikujemy.

Dziś z wielką radością prezentujemy wyjątkowy wiersz.

 

 

Grażyna Drabińska "Tęsknota"




Moja wnusiu, Zuzieńko kochana,
Codziennie myślę o Tobie od samego rana.

Jestem z dziadkiem Heniem we Władysławowie,
Każdy szczegół, zakątek przypomina mi o Tobie.

Jak z Tobą przyjeżdżałam na wypoczynek, wakacje,
Chodziłyśmy na basen, plażę, plac zabaw, na koniec dnia na kolację.

Wszystkie nasze wycieczki pociągiem do Jastarni, Juraty i na Hel,
Zobaczyć port, fokarium, śmiało ruszałyśmy by osiągnąć cel.

Tutaj Ocean park z rybami w wielkości jak w naturze,
Wraz z placem zabaw, gdzie można wchodzić po rurze.

Również wystawa pająków i tarantuli,
Wiedz, że babcia Grażyna zawsze Cię przytuli.

Wyprawa do Oceanarium w Jastrzębiej Górze,
Oraz zabawa z nową koleżanką na schodach i murze.

Gdy zranisz kolanko lub wejdzie Ci drzazga,
Zapłaczesz a z komarów wieczorem jest na ścianie miazga.

Ostatnim razem pojechałaś ze mną na diabelskim kole,
Bawiłaś się wesoło, wtedy nie myślałaś o szkole.

W sierpniu tego lata byłaś ze mną na niewidzialnej wystawie,
Bałaś się, ale byłaś dzielna, trzymałaś przewodnika za rękę w obawie.

Słoneczko Ty moje, kiedy Cię zobaczę,
Moje serce z tęsknoty teraz płacze.


4 września 2014-09-04
Babcia Grażyna



niedziela, 13 grudnia 2015

CHANUKA! - Święto Świateł.



 

Autorka: Wiesława Rawska - Tejszerska

Chanukija -  wycinanka z błogosławieństwem chanukowym:
Błogosławiony jesteś Panie, Boże nasz, Królu Wszechświata, który uświęciłeś nas swymi przykazaniami i przykazałeś nam zapalać światło chanuki
Baruch Ata, Adonaj Elohejmu, Melech haolam, aszer kidszanu, bemicwotaw weciwanu lehadlik ner szel Chanuka

    

We środę, 9 grudnia w Centrum Kultury Jidysz świętowaliśmy Chanukę. To wesołe i bardzo przyjemne święto upamiętnia cud, jaki przydarzył się w Świątyni Jerozolimskiej podczas powstania Machabeuszy przeciw Grekom (połowa II w. p. n. e.), gdy Żydzi odzyskali świątynię z helleńskich rąk. Okazało się wówczas, że nie ma zapasu oliwy do świątynnej menory (kandelabr). Ilość, która pozostała mogła wystarczyć jedynie na jeden dzień. Cud sprawił, że wystarczyła na całe osiem dni, czyli tyle czasu, ile potrzeba było na zebranie nowego zapasu. Chanuka jest ośmiodniowym świętem ustanowionym w 164 r. p. n. e., by upamiętnić tamte wydarzenia. Każdego roku, 25 dnia miesiąca kislew Żydzi zapalają pierwsze chanukowe światło, dodając każdego następnego dnia kolejne, tak, aż rozbłyśnie osiem świec na świeczniku. Zaczyna się zawsze od prawej strony świecznika. Co ciekawe, drugiego dnia zapala się najpierw drugą świeczkę, przypisaną na ten dzień, a dopiero do niej zapala się tę, która płonęła poprzedniego dnia. Tak samo postępuje się z kolejnymi świecami. Świece powinny palić się przynajmniej pół godziny. Do zapalania świec służy osobna dziewiąta świeca, zwana szamaszem (pomocnikiem), która, choć znajduje się na chanukiji, nie może stać w jednym rzędzie z ośmioma świątecznymi świeczkami. Nie można zapalać świateł chanukowych jednego od drugiego, nie mogą się one też stykać.




Czwarty dzień Chanuki w Centrum Kultury Jidysz


Zapalaniu świec towarzyszą też specjalne błogosławieństwa, wymawiane każdego dnia. Chanukija, czyli chanukowy świecznik powinien stać w oknie, by w ten sposób przypominać przechodniom o tamtym cudzie z czasu Machabeuszów.

W tym świątecznym czasie ważne są również potrawy, charakterystyczne dla Święta Świateł. W czasie Chanuki najważniejsze miejsce zajmują potrawy przyrządzane na oleju.
Stąd też, w tym czasie wielką popularnością cieszą się placki ziemniaczane, zwane latkes, ponadto wszelkiego typu pączki i faworki. 




Nasz stół chanukowy.

Na pamiątkę Judyty (która w czasie powstania Machabeuszy podstępem pozbawiła życia Holofernesa,  jednego z wodzów Nabuchodonozora, co wpłynęło na zwycięstwo Żydów) podaje się również potrawy z mleka i serów.



Występ artystów Teatru Żydowskiego.

Podczas naszej Chanuki, po wykładzie Jakuba Skrzypczaka z krótkim programem artystycznym wystąpili artyści Teatru Żydowskiego, do których w ochotą przyłączyło się wielu uczestników. Śpiewaliśmy ile sił! Wspaniałe doświadczenie!
Po części oficjalnej, zakończonej wspólnym śpiewaniem, rozpoczęła się ta mniej formalna, podczas której prym wiodły rozmowy, próbowanie chanukowych smakołyków, a jedno z ważniejszych miejsc zajmował też drejdl, czyli chanukowa gra hazardowa, podczas której (najczęściej przy użyciu monet czekoladowych) próbuje się ograć przeciwników.




Oto jeden z naszych stołów do gry, na którym pyszni się instrukcja drejdla, ale też leżą już pierwsze monety graczy.



Drejdl w działaniu.


Na każdej z czterech ścian drejdla widnieje jedna z hebrajskich liter: n, g, h, f - pierwsze litery słów: "nes gadol haja szam" , co oznacza "cud wielki był tam". W czasie gry litery te mają specjalne znaczenie:  hebrajskie litery mają na potrzeby gry znaczenie w jidysz: "n" - "niszt" (nic się nie dzieje, nie zabierasz, ani nie tracisz monety); "g" - "ganc" (bierzesz wszystko co leży w banku); "h"- "halb" (bierzesz połowę monet); "sz" - "sztel-an" (postaw, dodaj do banku jedną monetę).
Nasze drejdle przyleciały z Izraela, gdzie widnieją litery: n, g, h, p, które są pierwszymi literami słów w zdaniu: "nes gadol haja po" ("wielki cud stał się tu"). "Sz" zastępuje więc "p", ale w grze nie robi to żadnej różnicy.
W części mniej oficjalnej musiało też znaleźć się miejsce dla tańca. Wspaniałe studentki naszego Uniwersytetu Trzeciego Wieku zaprezentowały swoje wyjątkowe umiejętności.



Taniec w kręgu.

Ten wyjątkowy wieczór szybko dobiegł końca, jak wiadomo podczas dobrej zabawy czas biegnie zbyt prędko. Pozostaną nam wspomnienia i zdjęcia oraz... chęć na kolejne wspólne świętowanie!

Dziękujemy za tę Chanukę wszystkim wspaniałym gościom, a nade wszystko  wolontariuszkom, za ich zaangażowanie i pomoc!

wtorek, 8 grudnia 2015

Próby czytane, ćwiczenia teatralne.

Tym razem uchylimy rąbka warsztatowej kuchni. Na zdjęciu obok scenariusze, ćwiczenia dykcyjne, relaksacyjne, a także rozluźniające, pomagające w koncentracji, poprawiające pamięć, doskonalące ruch sceniczny itp.
Nasze spotkania za każdym razem są inne. W zależności od tego na jakim etapie prac jesteśmy, zmienia się nam podział ról, zadania dla poszczególnych członków grupy.
Niemal każdego miesiąca zajmujemy się czymś innym.
Skoro w październiku były to prace nad koncepcją grupy, ciągłym zbieraniem pomysłow na  działania, to w listopadzie zaczęliśmy wcielać je w życie. Stąd pisanie scenariuszy, projekty lalek, a także ich wykonywanie (zdjęcie z poprzedniego posta najlepiej ilustruje nasz artystyczny zapał i ferwor pracy).
Zapamiętale ćwiczymy więc głosy, rozluźniamy się na potęgę, a potem oddajemy się bardzo przyjemnym ćwiczeniom aktorskim, które wielokrotnie przynoszą zaskoczenia. Jak wiele fantanstycznych pomysłów klaruje się podczas takich działań! Poznajemy siebie nawzajem, zaskakując się umiejętnościami i pomysłami na kolejne działania. Wspaniałe doświadczenie i wielka skarbnica pomysłów na przyszłość!
W grudniu zaczęliśmy próby z lalkami, co jest nowym wyzwaniem, choćby z tego względu, że tutaj aktor musi oddać pola lalce. U nas, na szczęście nie jest to żadnym problemem, raczej ciekawostką i sposobem na sprawdzenie siebie w nowej roli. Zatem do prób!

niedziela, 6 grudnia 2015

Simche - główne założenia

Głównym założeniem naszej grupy teatralnej jest stworzenie teatru lalek dla dzieci, ale również (a może nawet przede wszystkim) dla dorosłych. Chcemy pokazać, że kojarzenie tego typu działań animacyjnych jedynie z dziećmi, jest krzywdzące i niezgodne z prawdą. Niebawem zaczynamy próby do wspaniałego skeczu Tuwima, który adresowany jest właśnie do widzów dorosłych. Za jakiś czas na naszym blogu pojawi się fotoreportaż z prób, być może również kilka słów o treści. Póki co pochylamy się czule nad naszym repertuarem dla dzieci. Na zamieszczonym obok zdjęciu widać nasze członkinie w ferworze szycia/tworzenia/kreowania/produkowania lalek na potrzeby dziecięcego scenariusza. Było to nie lada wyzwanie, ponieważ tzw. talent w rękach nie każdemu jest dany. My zaś możemy poszczycić się wielce utalentowanymi paniami, które tworzą wspaniałe lalki. Niektóre z nich zaprezentujemy w nadchodzących postach. Spotkania przy igle i nitce uczą cierpliwości, wzmagają kreatywności, pozwalają na integrację grupy, a także lepsze jej poznanie. Jest to ciężki i trudny fragment pracy, ale za to daje one najbardziej widowiskowe efekty, które w większości będą stanowić o powodzeniu naszej misji. Głównym naszym celem jest (jak sama nazwa wskazuje) niesienie radości i otuchy, poprawianie nastroju oraz pokazanie, że szczęście i radość życia nie ma metryki. Chcemy prezentować efekty naszej pracy dzieciom w przedszkolach, szkołach, ale też szpitalach i domach dziecka. Jesteśmy po to, by cieszyć. Przecież simche znaczy radość.